Sięgnęłam po ten film z dwóch najważniejszych powodów :
1. Quentin Tarantino jako reżyser, którego twórczość osobiście uwielbiam i szanuję.
2. Roli Christopha Waltza jako największego aktorskiego odkrycia ostatnich lat.
Tarantino opowiada nam historię Amerykanów żydowskiego pochodzenia, którzy postanawiają dokonać zemsty na nazistach. I tak krok po kroku wcielają swój plan w życie.
Reżyserowi jak i scenarzyście napisanie scenariuszu zajęło niemal dekadę. Pomysł na ten film zrodził się w jego głowie jeszcze przed "Kill Billem", ale jak sam mówił nie wymyślił wówczas odpowiedniego zakończenia.
Film wywołał sporo kontrowersji swoją formę i tym jak została przedstawiona historia. Nie każdemu mogło się spodobać to z jaka lekkością Tarantino bawi się motywami i sztuką. Reżyser nie bał się uśmiercać bohaterów czy wprowadzać garść czarnego humoru. Ten wielki człowiek już ma taki styl i to jakże charakterystyczny. Agresja, brutalność i mocno przerysowane sceny walki - to to co tak lubię w filmach tego autora. Niektórzy mogą twierdzić, że ten obraz nawołuje do przemocy, a wcale tak nie jest. Jeszcze inni mogą twierdzić, że tak nie powinno się przedstawiać historii mordowania i łapania Żydów.
Tam nie jest przedstawiona czysta historia, od deski do deski. Tarantino stworzył inny bieg rzeczy, gdzie historia jest całkiem inna. Musimy sobie, to wszystko wyobrazić, bo reżyser nie chce nam wszystkiego ujawniać. Chciał stworzyć coś niesamowitego, niedosłownego, co nie trzyma się żadnych reguł. I tak się też stało.
Największym atutem tego obrazu jest oczywiście Christoph Waltz w roli Pułkownika Hansa Landy, inteligentnego "Łowcy Żydów". To moim zdaniem największe aktorskie odkrycie ostatnich lat. Nieznany nikomu austriacki aktor zachwycił swoją kreacją widzów jak i krytyków. Kiedy pojawia się na ekranie przyciąga uwagę, a wszystkie inne postacie nie liczą się przy nim. Waltz zagrał tą rolę z ogromnym wyrafinowaniem i profesją.Był subtelny i tym mnie urzekł. I najwidoczniej nie tylko mnie bo otrzymał za tę rolę w 2010 r. Oscara w kategorii aktor drugoplanowy.
Moim zdaniem jak najbardziej zasłużenie.
Oczywiście nie zapominam o reszcie obsady. I co jak co ale Tarantino wie jak dobrze skompletować odpowiednie grono aktorów. W filmie pojawia się m.in. Brad Pitt, Eli Roth i Michael Fassbender. Ten ostatni moim zdaniem posiada ogromny talent i trzymam mocno za niego kciuki, mając nadzieję, że rodzi się własnie kolejny wybitny aktor.
Muszę pamiętać żeby wspomnieć o scenariuszu. Jak powszechnie wiadomo Pan Quentin to świetny scenarzysta i w tym przypadku jest tak samo. Dostajemy błyskotliwe dialogi, które powinny usatysfakcjonować każdego wymagającego widza i niepowtarzalną historię. której nie mógł by wymyślić nikt inny na świecie.
Podsumowując
"Bękarty wojny" to film bardzo udany, niedosłowny, którego nie zawsze należy brać śmiertelnie poważnie Niesamowite kino, które nie musi przypaść do gustu każdemu. Spodoba się na pewno tym, którzy poszukują wspaniałych filmów i pragną znaleźć w nich wyraz artystyczny autora. Tarantino jest własnie takim autorem, z niesamowitym, oryginalnym stylem, który łączy ze sobą wszystko to czego nie tknie się żaden inny reżyser.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz