niedziela, 21 lipca 2013

"Sin City:Miasto grzechu"

Witajcie
Miałam sporą przerwę, ale po raz kolejny mam zamiar to nadrobić. 



Zaczynając...
"Sin City" Franka Millera okryło się wielką sławą. Na dodatek zasłużoną. W oczach krytyków i czytelników jest to jedno z najważniejszych dzieł autora jak i jedna z najlepszych powieści graficznych jakie powstały. Nic dziwnego , ze sam autor nie miał zamiaru sprzedawać praw do sfilmowania swoich komiksów  Nie chciał, aby na podstawie, żadnej z jego prac powstał jakikolwiek obraz. Jednak, gdy Robert Rodriguez przesłał Millerowi nakręconą przez siebie samego kilkuminutową opowieść "Klient ma zawsze rację". Do wiadomości dołączył słowa : "Jeśli ci się spodoba, będzie to początek filmu. Jeśli nie, będziesz miał własny krótki filmik do pokazywania przyjaciołom". 

No i stało się...
A stała się wspaniała rzecz....



Coś niecoś o fabule.
"Sin City:Miasto grzechu" to adaptacja trzech tomów komiksów Franka Millera: "Ten żółty drań", "Miasto grzechu" i "Krwawa Jatka". 



Twórcy mieli ciężkie zadanie. Bowiem przeniesienie czarno-białej, brutalnej powieści graficznej na ekran nie należało do najłatwiejszych. Uważam, że jeśli ktoś zabiera się za adaptowanie jakiegokolwiek komiksu musi mieć na to pomysł.



Twórcom udało się wszystko. Robert Rodriguez wraz z Frankiem Millerem stworzyli film utrzymany w czysto komiksowej stylistyce. Niesamowita wierność biła z ekranu. Stworzono nie tylko obraz, który oddaje brutalność oryginału ale również, moim zdaniem, jedną z najlepszych adaptacji komiksowych jakie kiedykolwiek powstały.  



Oglądając ten film miałam poczucie jakbym oglądała dzieło sztuki. Naprawdę, uważam, że "Sin City..." to iście artystyczny obraz. To idealna adaptacja komiksów. Po prostu. Ze świetną obsadą, niesamowitym przedstawieniem historii, z wszystkim czego takie produkcje potrzebują. Bo w końcu, w tych czasach komiksy jak i ich adaptacje muszą się czymś bronić... 



poniedziałek, 8 lipca 2013

"Pora na przygodę!" / "Adventure Time"

Witajcie!



No więc dziś mam dla Was coś innego. Nie film, nie książkę, a serial animowany. Zapewne wielu z Was nie ogląda bajek w TV. Ja ze względu na wiek pewnie też nie powinnam, ale jednak one mnie odprężają. Niestety nastały takie czasy gdzie o dobrą kreskówkę ciężko. Pamiętam lata, kiedy na Cartoon Network leciały same perełki np. " Chojrak - tchórzliwy pies", "Krowa i kurczak"  , "Ed, Edd i Eddy", "Laboratorium Dextera", "Dom dla Zmyślonych Przyjaciół Pani Foster", "Jam łasica" i wiele, wiele innych. Tęsknie za "Królem Szamanów", "Żółwiami Ninja" czy starymi "Transformerami". Były to produkcje mojego dzieciństwa i lubię do nich wracać. Nie podoba mi się jednak, że oglądanie kreskówek stało się współcześnie powodem do wstydu. Nie rozumiem tego i nie popieram. Animacje to też jakaś sztuka, a jeszcze większą sztuką jest znalezienie genialnej bajki.



Jestem zdania , że programy z bajkami schodzą na psy. Obecnie oglądam może tylko kilka pozycji z proponowanych. Większość to stare produkcje, które wróciły do ramówki. Jednak jedna, nowa zwróciła szczególnie moją uwagę i mam zamiar Wam dziś trochę o niej opowiedzieć. Jest to mianowicie "Pora na przygodę!", stworzona przez Pedleton'a Ward'a w 2010, emitowana przez Cartoon Network. 
Jest to serial przygodowy, opowiadający o dwóch przyjaciołach, a jednocześnie przybranych braciach - Jacke'u i Finnie oraz ich niecodziennych zmaganiach. Pierwszy z nich to magiczny pies o niezwykłych zdolnościach, a drugi to młody chłopiec, który pragnie zostać bohaterem. Mieszkają w Krainie Ooo, składających się z wielu królestw, m.in Królestwa Ognia. W każdym odcinku przeżywają nowe przygody, ze swoimi przyjaciółmi, wrogami i księżniczkami.




No ale co wyróżnia tą kreskówkę?
Świat. Postacie. Humor. Wszystko. 
Muszę się przyznać, że ciągnie mnie do takich 'psychodelicznych' bajek. Uwielbiam je. A gdy na dodatek zawierają motyw przyjaźni, odwagi no i przygody... Jest jeszcze lepiej. Sama nawet nie wiem jak to opisać. W "Porze na przygodę!" pojawia się mnóstwo różnych podtekstów, to bajka idealnie dostosowana do naszych czasów, do obecnych młodych pokoleń. Po prostu animacja godna XXI w. Jest dziwna, zabawna a przy tym głębsza niż się wydaje. Twórcy wszystko idealnie przemyśleli. Z jednej strony można by rzec , że mamy do czynienia z głupią bajeczką, z drugiej z serialem animowanym, którego akcja rozgrywa się na post-apokaliptycznej Ziemi. Każdy sam podejmuje decyzje jak chce to wszystko widzieć.



Tak zwariowanych rzeczy jak "Pora na przygodę !" nie da się opisać czy jakkolwiek nazwać. To jedna z tych kreskówek, która na dobre wejdzie do popkultury. I szybko nie zejdzie z tonu. Póki co jest jedną z najlepszych, nowych kreskówek jakie posiada wcześniej wspomniana stacja. Trochę potrwa zanim ktokolwiek wymyśli coś bardziej zwariowanego. To co mamy w tej 'bajce' idealnie pasuje do świata, w którym teraz żyjemy. Ja to tak widzę. Przez te lata zmienili się ludzie i seriale animowane, nie mamy teraz
"Bolka i Lolka" a "Porę na przygodę!"... 
Same porównanie pokazuje w jakim stopniu wszystko się zmieniło. Jednak przy seansie "Adventure Time" nic innego nie ma znaczenia, oprócz podróży do Krainy Ooo i momentu, w którym znów jesteśmy dziećmi. 


niedziela, 7 lipca 2013

W skrócie #1

Witajcie!

Mogę powiedzieć (napisać), że ostatni dzień był jakkolwiek to nazwać 'pracowity'. Udało mi się obejrzeć 2 filmy, przeczytać 2 książki i pisać dla Was tego posta. Będzie ogólnym podsumowaniem paru rzeczy.

Zaczynając
Wczoraj sama byłam zaskoczona, a to wszystko przez telewizję. Jak powszechnie wiadomo w wakacje nie ma ciekawych propozycji w programie telewizyjnym, toteż naprawdę trudno znaleźć coś co zadowoli takiego widza jak ja. Dobra, załóżmy, że się coś trafi. Coś naprawdę dobrego, ale oczywiście zazwyczaj o późnej porze, a to oznacza, że nie odbieram filmu tak jakbym chciała. Ale uwaga! Wczoraj o 20:00  leciał dobry film- "Okrucieństwo nie do przyjęcia"  Braci Coen!



 Już jakiś czas temu zaczęłam oglądanie tego obrazu, ale nie dane mi było skończyć, dlatego bardzo się ucieszyłam, że w końcu będę mogła to zrobić. Komedia w stylu Coen'ów moim zdaniem jest idealna, prześmiewcza no i zabawna, mimo, że ja preferuje inny rodzaj humoru. Ciekawie by było gdyby równie dobre filmy pojawiały się tego lata. Nawet myślałam nad tym trochę i doszłam do wniosku, że warto szukać własnie takich produkcji, a kto wie, może będę Was informowała o jakiś 'perełkach"... 
Zobaczymy...


Dawno nie oglądałam żadnej animacji. Aż do dziś. Padło na "Zambezię". Miało być dobrze. Pamiętam jak reklamowano ten film w samych superlatywach. Jednak podczas oglądania miałam wrażenie, że to wszystko gdzieś już było.Powtarza się wiele motywów, najwyraźniej bardzo popularnych wśród twórców.



Jest tak wiele animacji o ptakach, a tak niewiele z nich się czymś wyróżnia. Mimo, że dla młodszych widzów "Zambezia" okaże się dobrym filmem, dla mnie będzie kolejną, podobną do innych animacją. Jestem fanką filmów w stylu "Stalowego Giganta" , bajek charakterystycznych, niezwykłych, wyróżniających się z tłumu. I nadal własnie takich szukam we współczesnym kinie, i już teraz wiem, że nie będzie mi łatwo. 


"Pamiętniki Półbogów"- dodatek do serii zapoczątkowanych przez Ricka Riordana. Już bardzo dawno temu zaczęłam swoją przygodę z tym autorem. Otworzył przede mną drzwi do świata, którego wtedy potrzebowałam jak tlenu. Mimo, że jestem świadoma, że mój wiek nie pasuje do tych książek to i tak wiem, że wszystkie te opowieści zostaną ze mną. Na zawsze. 


No dobra. Koniec mych wywodów. To wszystko na dziś. 

sobota, 6 lipca 2013

Idziemy do kina? #2

Witajcie!

Nadrabiam. Nadrabiam. Nadrabiam.

Mamy wakacje, a to oznacza natłok blockbusterów. Chcę Wam zaproponować trzy bardzo różne filmy, choć wiem, że w tej części roku naprawdę trudno o cokolwiek dobrego.

1. "Przed północą"
("Before Midnight")


Film, na który wszyscy czekali kolejne dziewięć lat. Kontynuacja rewelacyjnego "Przed zachodem słońca" i ostatnia cześć tzw. trylogii "Przed...". Obraz opowiadający o losach dwójki ludzi, którzy poznali się prawie 20 lat temu we Wiedniu. Film bardzo dobrze przyjęty przez krytyków. Śmiało można go nazwać jedną z najlepszych tegorocznych produkcji. 
Inteligentny, dojrzały, prawdziwy. Film dla wymagających widzów. 





2. "Człowiek ze stali"
("Man of Steel")




Na ten film czekali wszyscy fani DC,  a szczególnie Supermana. Wszystko spowodowane za sprawą Christophera Nolana jako producenta obrazu. Czyli jak wiadomo styl i klimat w jakim przedstawiono postać, już niemal legendarną, jest poważny. Czyli całkiem inaczej niż to miało miejsce w 2007 roku przy "Superman Returns". Zadanie niezwykle trudne- zadowolić i fanów i krytyków i zwykłych widzów.Właśnie tego podjął się Zack Snyder, reżyser "300".  Nie wszyscy są pewni czy się udało, ale warto przekonać się na własnej skórze.




3. "World War Z"



Produkcja, z którą było nie mało kłopotów. Nagła zmiana zakończenia przysporzyła sporo obaw co do premiery samego filmu, jednak wszystko poszło tak jak powinno i obraz pojawił się w kinach na czas. Ostatnio sporą popularnością cieszą się zombie, a produkcja z zombie i Bradem Pittem w roli głównej miała przyciągnąć tłumy. Mimo, że efekt końcowy nie zadowolił wszystkich, to jednak film wyróżnia się na tle reszty letnich produkcji.  


piątek, 5 lipca 2013

Przed...

Witajcie!
Wszystko stoi w miejscu. Nikt nie czyta. Nikt tu nie istnieje. Ale jestem ja, a ja nie zamierzam przestać walczyć o kulturę, bo to ona nadaje barwy temu światu. Nawet jeśli moja droga w tym kierunku dopiero się zaczyna, chcę iść nią dalej i dzielić się tym wszystkim co napotykam.



O tzw. serii "Przed..." słyszałam wiele. Długo przymierzałam się do tego aby zapoznać się z tymi filmami. I w końcu, dzięki zmotywowaniu premierą ostatniej części, stało się to co powinno stać się już dawno...



Nie będę opisywała tego wszystkiego jak w 'recenzji'. Te filmy bronią się same. Obejrzałam pierwszą i drugą część, a mimo to wiem, że trzecia jest równie niesamowita. Czuję to.

Po bardzo dobrym filmie zawsze czuję niemoc. Wtedy nie wiem co ze sobą zrobić. Analizuje, myślę, wspominam to wszystko co tak na mnie wpłynęło podczas seansu. A w przypadku tych filmów to zjawisko było naprawdę intensywne. Nie dziwię się. Taki typ kina, tzw. 'przegadany' wyjątkowo mnie interesuje. Na dodatek głównym wątkiem nie jest wielka, wspaniała, hollywoodzka miłość, a prawdziwa relacja dwojga ludzi. 



To niesamowite czego reżyser i obsada dokonali . Stworzyć 3 filmy w przeciągu prawie 20 lat, będące całą historią, drogą dwojga ludzi, do tego co ich połączyło i nigdy nie dało o sobie zapomnieć.  To rzadka rzecz dostać tak realistyczny, autentyczny film bez taniego romantyzmu czy silenia się na dramaturgie. 



Nadal nie mogę wyjść z podziwu i dla Richarda Linklater'a,czy Ethana Hawke'a , czy Julie Delpy. Takiego typu filmów brakuje. Brakuje ludzi, którzy patrzą z podziwem na inteligentne kino, pełne autentyzmu, sztuki i dojrzałości.  Nie mówię, że to obraz dla każdego. Bo tak nie jest. Aby w pełni zrozumieć i odczuć to dzieło geniuszu, trzeba być człowiekiem niezwykle świadomym i niezwykle wymagającym widzem.



Dla mnie było to po raz kolejny zetknięcie się z niesamowitym kinem, które zostanie w mojej pamięci na długo, i do którego nie raz z pewnością wrócę.

środa, 3 lipca 2013

"Drugie oblicze"

Witajcie!
Znowu zniknęłam. Ale cóż to dla Was pewnie żaden dramat, co nie? :D
Ale już jestem.

Jak Wam wcześniej wspominałam, miałam zamiar wybrać się do kina na film pt. " Drugie oblicze". I tak się też stało.



Musicie wiedzieć,ze akurat na ten obraz czekałam już jakiś czas. A to moje oczekiwanie spowodowały dwie osoby:

- Derek Cianfrance- reżyser niesamowitego "Blue Valentine", swoją drogą bardzo polecam Wam ten film. Naprawdę rewelacyjny, niezależny obraz, których współcześnie tak mało. 
Osobiście ten człowiek mnie zaintrygował. Jego podejście do relacji rodzinnych jest naprawdę bardzo intymne, prawdziwe i rzadkie. 
Więc kiedy się dowiedziałam,że tak świetnie zapowiadający się twórca szykuje kolejny projekt, wiedziałam, że nie mogę tego przegapić.

-Bradley Cooper- aktor, którego karierę obserwuję po występie w "Poradniku pozytywnego myślenia". Robię to w celu sprawdzenia czy ten młody człowiek wybiera ambitne produkcje, w których będzie mógł pokazać na co go naprawdę stać.  No i kiedy się dowiedziałam, że wystąpi u Cianfrance'a byłam naprawdę ciekawa efektu ich współpracy. 




Znacie już moje motywy. Nadszedł czas na fabułę .
Więc...
Luke jest motocyklistą w cyrku. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma syna. Postanawia zaopiekować się rodziną. Jednak nie ma na to środków. Planuje zdobyć pieniądze napadając na banki. Na jego ślad wpada policjant Avery Cross. Drogi obu panów się skrzyżują...



Mogę Wam tylko tyle ujawnić. Fabuła jest tak zbudowana, że jeśli chciałabym wyjawić Wam coś więcej, czy dokładniej opisać byłby to już spoiler. A tego nie chcemy, czyż nie? 



Pod względem fabularnym, film jest wolną opowieścią przedstawiającą trzy połączone ze sobą historię. Z tego co czytałam wielu osobom obraz wydał się po prostu nudny. Nie rozumiem ich. Wielowątkowość tego filmu pozwala widzom na wielką swobodę interpretacji. Jest to naprawdę wielki atut, choćby z tego  względu , że każdy, indywidualnie może odebrać film na swój sposób, skupić się na jakimś motywie mniej lub bardziej.



Da się zauważyć, że reżyser świetnie poprowadził aktorów. Widać to choćby po Ryanie Goslingu czy Evie Mendes. Jednak to Bradley Cooper pozostał poza konkurencyjny. Niektórzy sądzą, że zagrał przeciętnie, a ja znowu się nie zgadzam. Szanuję aktorów, którzy grają 'subtelnie', a po Bradley'u widziałam, że niesamowicie wczuł sie w rolę i stał się po prostu ta postacią. Jego bohater nie był szalonym ekscentrykiem tylko zwykłym, szarym człowiekiem, którego potencjał aktor wykorzystał w pełni, tak jak powinien. 




Wielkim, ale to bardzo wielkim atutem filmu są niesamowite zdjęcia (Sean Bobbitt) i oddająca ich klimat muzyka (Mike Patton). Dzięki nim z ekranu biją emocję w najczystszej postaci, a cały film pod tym względem tworzy zwięzłą całość.



Podsumowując
"Drugie oblicze" to film, który nie spodoba się każdemu. I wcale nie musi. Jest to obraz niezwykle wymagający od widza. Cianfrance jako reżyser prezentuje się jako reżyser ambitny, co dało się zauważyć podczas seansu. Nie poszedł na skróty, co mnie bardzo cieszy. Uważam, ze poradził sobie niesamowicie i niecierpliwie oczekuje jego kolejnych projekt, iż uważam, że zmierza dobrą drogą do zostania jednym z najciekawszych twórców współczesnego kina. 


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Pojęcia nie mam

Witajcie!

Nie wiem jak to wszystko będzie. Po prostu nie wiem. Chciałabym pisać dla ludzi, którzy by moje spostrzeżenia czytali. Chyba mi jednak nie idzie, a szkoda bo myślałam, że mogę coś zrobić. Ale poddawać się nie mam zamiaru. Będę tutaj nadal nie dla ludzi, a dla samej siebie, bo w tej sposób jakoś się realizuje. A chyba o to w tym chodzi, co nie?

Jako, że o filmach było dużo, a odpowiedzi zero to może sztuka jaką jest pisanie literacki skłoni Was do dyskusji. Poniższy tekst jest mojego autorstwa, stąd ta beznadziejność. Postaram się co jakiś czas takie wiersz publikować, o ile oczywiście się Wam spodoba ( a w to akurat wątpię).


Brisk Walker 
"Zguba w liczbach"

Tak wielu ludzi
świętych
grzeszników
dobrych
złych
istot
bez celu

Tak wiele wyborów
dla każdego
egoisty
aroganta
poszukiwacza
i mnie zgubionej
w tej mieszaninie świata

Tak wiele dróg
długich
krótkich
prostych
krzywych
a jednak wciąż
stoimy w miejscu

Jeśli chcielibyście żebym opublikowała Wasze teksty to wysyłajcie je na mojego maila : briskwalker.x@gmail.com, z tytułem POEZYJKA. Z podekscytowaniem czekam, aż mnie zaskoczycie, a może jednak nie...