Znowu zniknęłam. Ale cóż to dla Was pewnie żaden dramat, co nie? :D
Ale już jestem.
Jak Wam wcześniej wspominałam, miałam zamiar wybrać się do kina na film pt. " Drugie oblicze". I tak się też stało.
Musicie wiedzieć,ze akurat na ten obraz czekałam już jakiś czas. A to moje oczekiwanie spowodowały dwie osoby:
- Derek Cianfrance- reżyser niesamowitego "Blue Valentine", swoją drogą bardzo polecam Wam ten film. Naprawdę rewelacyjny, niezależny obraz, których współcześnie tak mało.
Osobiście ten człowiek mnie zaintrygował. Jego podejście do relacji rodzinnych jest naprawdę bardzo intymne, prawdziwe i rzadkie.
Więc kiedy się dowiedziałam,że tak świetnie zapowiadający się twórca szykuje kolejny projekt, wiedziałam, że nie mogę tego przegapić.
-Bradley Cooper- aktor, którego karierę obserwuję po występie w "Poradniku pozytywnego myślenia". Robię to w celu sprawdzenia czy ten młody człowiek wybiera ambitne produkcje, w których będzie mógł pokazać na co go naprawdę stać. No i kiedy się dowiedziałam, że wystąpi u Cianfrance'a byłam naprawdę ciekawa efektu ich współpracy.
Znacie już moje motywy. Nadszedł czas na fabułę .
Więc...
Luke jest motocyklistą w cyrku. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma syna. Postanawia zaopiekować się rodziną. Jednak nie ma na to środków. Planuje zdobyć pieniądze napadając na banki. Na jego ślad wpada policjant Avery Cross. Drogi obu panów się skrzyżują...
Mogę Wam tylko tyle ujawnić. Fabuła jest tak zbudowana, że jeśli chciałabym wyjawić Wam coś więcej, czy dokładniej opisać byłby to już spoiler. A tego nie chcemy, czyż nie?
Pod względem fabularnym, film jest wolną opowieścią przedstawiającą trzy połączone ze sobą historię. Z tego co czytałam wielu osobom obraz wydał się po prostu nudny. Nie rozumiem ich. Wielowątkowość tego filmu pozwala widzom na wielką swobodę interpretacji. Jest to naprawdę wielki atut, choćby z tego względu , że każdy, indywidualnie może odebrać film na swój sposób, skupić się na jakimś motywie mniej lub bardziej.
Da się zauważyć, że reżyser świetnie poprowadził aktorów. Widać to choćby po Ryanie Goslingu czy Evie Mendes. Jednak to Bradley Cooper pozostał poza konkurencyjny. Niektórzy sądzą, że zagrał przeciętnie, a ja znowu się nie zgadzam. Szanuję aktorów, którzy grają 'subtelnie', a po Bradley'u widziałam, że niesamowicie wczuł sie w rolę i stał się po prostu ta postacią. Jego bohater nie był szalonym ekscentrykiem tylko zwykłym, szarym człowiekiem, którego potencjał aktor wykorzystał w pełni, tak jak powinien.
Wielkim, ale to bardzo wielkim atutem filmu są niesamowite zdjęcia (Sean Bobbitt) i oddająca ich klimat muzyka (Mike Patton). Dzięki nim z ekranu biją emocję w najczystszej postaci, a cały film pod tym względem tworzy zwięzłą całość.
Podsumowując
"Drugie oblicze" to film, który nie spodoba się każdemu. I wcale nie musi. Jest to obraz niezwykle wymagający od widza. Cianfrance jako reżyser prezentuje się jako reżyser ambitny, co dało się zauważyć podczas seansu. Nie poszedł na skróty, co mnie bardzo cieszy. Uważam, ze poradził sobie niesamowicie i niecierpliwie oczekuje jego kolejnych projekt, iż uważam, że zmierza dobrą drogą do zostania jednym z najciekawszych twórców współczesnego kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz